Na UW działamy od października 2010 roku. Zajmujemy się badaniem gier i zabaw w kontekście ich potencjału edukacyjnego, zapoznajemy się z formami ludycznymi (np. grami planszowymi, miejskimi, RPG i LARP'ami, historią zabawek), realizujemy także własne projekty.

Gramy to duża impreza planszówkowa organizowana w Pomorskim Parku Technologicznym. Bliskość takiego eventu zachęciła gdańskich sympatyków LUDUS’a do wybrania się na nią. 

Po pierwsze należy powiedzieć że impreza została fantastycznie zorganizowana. Rozpoczynając od ceny biletu – 10 zł/5 zł (ulgowy), poprzez stworzenie pokoju dla młodszych uczestników aż do potężnej ilości tytułów w które można było zagrać (ponad 400). Jednak największe brawa dla ludzi pomagających zapoznać się z zasadami, było ich na tyle dużo, że czekaliśmy na pomoc przy nowych grach maksymalnie 15 minut, poza tym tłumaczyli wszystko w sposób bardzo jasny i precyzyjny. Dodatkowo można było spróbować swoich sił w turniejach oraz wygrać nagrodę w loterii. 

Dla osób nie zaangażowanych mocno w gry planszowe w niewielkiej książeczce opisane było kilkanaście tytułów typu „must play” co wydaje mi się dodatkowo atutem. Dla tych doświadczonych graczy istniała możliwość zagrania w prototypy.

Ponieważ nie codziennie jest szansa zapoznania się z nowymi tytułami wykorzystaliśmy Gramy do zapoznania się z dwoma nowymi, poleconymi tytułami: „Kamień gromu” oraz „Claustrophobia”. To co niemile mnie zaskoczyło to fakt że były to gry oparte na mechanice innych gier.

Kamienie gromu” to klon „Dominiona”. Na plus gry przemawiają ciekawe grafiki i dobre wykonanie pudełka jednak jest ona przeznaczona dla nastolatków zafascynowanych „Diablo II” i potrafiących spędzić godziny na zbieraniu coraz potężniejszych artefaktów (gra bowiem ma charakter pół-kolekcjonerski). W grze chodzi o zbudowanie talii (poprzez zakupywanie kart w „wiosce” zawierającej bohaterów oraz potrzebny im ekwipunek, zaklęcia itd.) dzięki czemu można atakować potwory znajdujące się w lochu (zdobywa się za nie punkty zwycięstwa). Jednak autorzy produkując grę poszli zdecydowanie w złą stronę bowiem do bardzo łatwego mechanizmu zaczerpniętego z Dominiona (runda też trwa tutaj raptem kilkanaście sekund) postanowi dodać dużo parametrów: tak więc żeby zaatakować wroga w lochu (analogicznie do zakupu posiadłości w Dominionie) trzeba pamiętać o parametrach ataku, oświetlenia, siły (aby unieść broń)- dodatkowo bohaterowie mogą dostawać doświadczenie. Dużo jest też kart- niestety są one bardzo do siebie podobne (tzn. jest sztylet dający +1 do ataku, krótki miecz +3 itd.). Wszystko to powoduje że gra jest mało przejrzysta jeśli chodzi o możliwość stworzenia sobie własnej strategii- wszyscy grają w sposób wręcz identyczny. Dodatkowo nie ma w zasadzie kart wpływających na innych graczy ani mechanikę rozgrywki. Plusem tej gry jest zwiększanie się siły twojej talii tzn. zakupiony potężny miecz daje też duży przyrost pieniędzy co pozwala kupić jeszcze mocniejszy miecz. O zwycięstwie decyduje więc losowość oraz być może lekkie różnice w skuteczności pewnych zestawów ( bowiem kupujesz wojownika+ ciężką broń+ pochodnie lub maga + zaklęcia). Ponieważ zagraliśmy tylko w zestaw podstawowy nie sprawdziliśmy wszystkich kart jednak z ich pobieżnego przejrzenia wynika, że nic nie zmieniają one w mechanizmie rozrywki (jeszcze potężniejsi bohaterowie i straszniejsze potwory).

Mechanika w „Claustrophobia” została zaczerpnięta z „Space Hulk”. W tym przypadku jednak zdecydowanie przerasta pierwowzór (mimo iż Space Hulk to wyśmienita gra). Jest to gra dla dwóch osób osadzona w klimacie dark fantasy jeśli starać się sklasyfikować jest to survival tactics. Opowiada ona historie walki błogosławionego (inkwizytora z wielkim młotem bojowym) i jego pomocników z siłami zła (wciąż pleniącymi się troglodytami oraz potężnymi demonami). Całość ma bardzo ładną oprawę graficzną- figurki i plansza są bardzo sugestywne. Tłumaczący zasady od razu powiedział nam, że dobrzy są na straconej pozycji - nie chciałem mu wierzyć jednak okazało się to prawdą (jedna przegrana, jeden remis). W zasadzie im dalej gra postępowała tym było trudniej. W większości gier uznałbym to za wadę tutaj jednak jest to w pełni uzasadnione (nie jest to oczywiście straszna różnica). W pierwszym scenariuszu ( w instrukcji są ich cztery, na stronie gry znajdują się kolejne – nawet w języku polskim) bohaterowie dobra muszą uciec z podziemi [dwóch oznacz zwycięstwo, jeden to remis]- czyli przejść przez 10 losowanych elementów podziemi. Niestety już po drugiej rundzie są oni wszystkich stron gonieni przez wychodzących z tuneli troglodytów, demon zadaje rannym większe obrażenia a jeśli wylosowany kawałek tunelu to ślepa uliczka to trzeba się cofać. Sama rozgrywka jest bardzo dynamiczna- na rozegranie scenariusza wystarczy 30-40 minut. Jednak nie sądzie żeby gra szybko znudziła się- jest bowiem wiele możliwości taktycznych. Dla dobrych począwszy od wykorzystania specjalnych zdolności błogosławionego i reszty drużyny- jest osiłek mogący zablokować korytarz i „kupując” nam czas, są też szybcy najemnicy co pozwala nam zastosować taktykę grania na remis – byle jeden z nich dobiegł do wyjścia, poprzez dobór sposobu poruszania drużyną: „ w kupie? czy puścić przodem jednego?” aż do doboru statyk drużyny. Dla sił zła jest też wiele możliwości gry od prostego tworzenia troglodytów „na mase” lub ulepszanie ich aż po zakup kart specjalnych poważnie utrudniających życie siłom dobra. Podsumowując gra jak najbardziej warta zagarnia.
Michał Laskowski

Zapraszamy także na najbliższą planszówkową imprezę Rzuć Kostką, odbędzie się w Warszawie w dniach 16 – 17 kwietnia 2011 r.

Etykiety:

0 Responses so far.

Prześlij komentarz