Na UW działamy od października 2010 roku. Zajmujemy się badaniem gier i zabaw w kontekście ich potencjału edukacyjnego, zapoznajemy się z formami ludycznymi (np. grami planszowymi, miejskimi, RPG i LARP'ami, historią zabawek), realizujemy także własne projekty.

Chcielibyśmy Wam opowiedzieć o karciance "6. bierze!"


"6. bierze!" to prosta, acz niezmiernie grywalna gra karciana dla 2-10 graczy. Celem gry jest dokładanie kart do stosów na planszy tak, aby pod koniec gry mieć jak najmniej punktów ujemnych - byczych głów. Gra jest na tyle prosta, że mogą w nią grać również dzieci (od 10 lat), co czyni ją znakomitym tytułem na imprezy, spotkania rodzinne, a także jako przerywnik między cięższymi tytułami. W pudełku znajdziemy  karty z liczbami 1-104 oraz instrukcję.  Zatem przyjrzyjmy się grze bliżej.

Na początku gry wykładamy na stół 4 karty, które wyznaczają początki rzędów, a każdemu z graczy rozdajemy po 10 kart. Każdy z graczy decyduje, którą kartę z ręki chce dołożyć i kładzie ją zakrytą na stole. Odkrywamy karty - gracz z najmniejszą liczbą na karcie zaczyna. Kładzie ją w jednym z rzędów tak, aby:

1) karta dołożona do rzędu miała większą wartość niż ostatnia karta w rzędzie, do którego jest dokładana,
2) różnica pomiędzy wartością kolejnych kart w rzędzie była jak najmniejsza,
3) rząd nigdy nie zawierał więcej niż 5 kart.

Może się jednak zdarzyć, że nie jesteśmy wyłożyć karty zgodnie z powyższymi zasadami - co wtedy?
4) Jeżeli rząd, do którego powinniśmy dołożyć kartę (zasada 2.) zawiera 5 kart, następuje tytułowa zasada "6. bierze!". Gracz zbiera wystawione w rzędzie karty na swój stosik, a nadrukowane na nich bycze głowy stanowią punkty karne.

5) Jeżeli brakuje rzędu, do którego możemy dołożyć kartę (zasada 1.), usuwamy jeden, zastępując go naszą kartą. Zła wiadomość - usunięte karty wędrują na nasz stosik punktów karnych.

Rozgrywka trwa krótko (o ile gra się we 2-4 osoby, jak my), a chwilowa przegrana nie zniechęca, bo następna kolejka może diametralnie zmienić naszą sytuację. Asia na początku przegrywała, ale wcale jej to nie zniechęciło do dalszej walki o wygraną. Grę polecamy każdemu, kto chce przyjemnie spędzić wieczór w gronie znajomych, a także tym, którzy jeszcze nie mieli okazji w nią zagrać. Koniecznie musicie spróbować!


Asia i Michał

Etykiety:


Galaxy Trucker to gra nietypowa: po części zręcznościowa, a jednak wymagająca umiejętności planowania, myślenia i szybkiego podejmowania decyzji. Została wydana w 2008 roku, a jej autorem jest Czech - Vlaada Chvatila. Gra przeznaczona jestdla 2-4 graczy, w wieku powyżej 10 lat, a rozgrywka trwa średnio godzinę czasu. Zadaniem gracza jest zbudowanie z dostępnych części statku kosmicznego (na czas!), a następnie poddanie go próbom i sprawdzenie, czy doleci do końca kosmicznej podróży. W tym czasie musi zdobyć jak najwięcej zasobów/pieniędzy. Po krótkim wstępie zobaczmy, co kryje pudełko.


Czeka nas przyjemne zaskoczenie: pudełko ważące prawie 2 kg jest po brzegi wypchane elementami potrzebnymi do rozgrywki - nie ma tam pustego miejsca, jak w większości pudełek innych gier planszowych. W środku znajdują się: tor gry, 8 dwustronnych plansz statków (4 poziomy trudności), 60 kart przygód, 150 części budowy statków, 60 kostek zasobów (w 4 kolorach), 60 żetonów pieniędzy, 30 znaczników baterii, 60 kostek astronautów (w tym kosmitów), dwie kostki do gry i klepsydra. Pudełko wyposażone w przegródki. Oprócz tego ładna, napisana z humorem instrukcja, która wyjaśnia zasady gry, podaje przykłady oraz odpowiada na najczęściej trapiące graczy wątpliwości. Całość utrzymana w klimatach kosmicznych, dominuje kolor czarny, zielone poświaty laserów, jednak całość wygląda naprawdę ładnie i kolorowo. Pomimo ogromu dostępnych elementów dzięki prostocie rozgrywki i dobrze napisanej instrukcji gra nadaje się także dla zupełnych laików w świecie gier planszowych (doświadczeni gracze również znajdą coś dla siebie).

Sama partia podzielona jest na dwie części. Pierwsza z nich ma charakter zręcznościowy. Gracze muszą jak najszybciejzbudować swój własny statek, którym polecą na poszukiwanie przygód. Każ dy z graczy dostaje planszę statku, która przedstawia mały stateczek. Gra składa się docelowo z trzech tur, podczas których dostępne do zbudowanie statki są coraz większe i trudniejsze zarazem. Jednak spokojnie można umówić się na krótszą partię, np. przy pomocy dwóch statków. Plansza statku jest pokryta kwadracikami, układającymi się w kształt kosmicznego pojazdu. Zadaniem graczy jest ułożenie w tych miejscach elementów statku, które będą dobierane pojedynczo z zakrytych elementów leżących na stole. Ważne: wszyscy robią to jednocześnie! Bierzemy zakryty element i patrzymy, czy chcemy go dołożyć do statku. Jeżeli tak, dokładamy go - wolno dokładać tylko do zbudowanych już części statku. Jeżeli rezygnujemy z niego, odkładamy go odkrytego, i dopiero wtedy możemy pobrać kolejny element. Do wyboru mamy silniki (2 rodzaje), działa (2 rodzaje), ogniwa paliwowe, zbiorniki na zasoby (2 rodzaje), kabiny pilotów (3 rodzaje), osłony ochronne oraz łączniki. Ponadto każdy z elementów może być dołożony tylko w ściśle określony sposób - zgodny z narysowanym na nim schematem połączeń. Jeżeli zbyt długo będziemy zwlekać z podjęciem decyzji, inni gracze zabiorą nam potrzebne elementy. Jeżeli będziemy odkrywać zbyt wiele puzzli, wtedy ułatwimy zadanie współgraczom (elementy pozostaję odkryte). Pierwszy gracz który uzna, że skończył budowę (nie musi kłaść wszystkich klocków),obraca klepsydrę, a inni gracze mają czas aż do jej przesypania się, na skończenie budowy własnych statków. Całość jest niezwykle emocjonująca!

Następnie przychodzi czas na drugą fazę rozgrywki. Gracze ustawiają swoje statki na torze zgodnie z kolejnością zakończenia budowy pojazdów (czym szybciej, tym większa premia na starcie). Następnie tasujemy talię kart przygód i losujemy z niej kilka kart (według instrukcji). Są to przygody, na które natrafiają gracze podczas swojego lotu. Mogą to być wyprawy na inne planety, spotkania z piratami kosmicznymi, deszcz meteorów i wiele, wiele innych. Autor wykazał się dużą pomysłowością. Kolejni gracze mogą, w zależności od posiadanego statku, uczestniczyć w przygodach, otrzymując za nie bonusy pieniężne, bądź kary w przypadku niemożności podjęcia wyzwania. Podczas wyprawy nasz statek może zostać uszkodzony - wtedy odpowiednie elementy odkładamy na bok, a na końcu musimy za nie zapłacić. Grę kończymy tylko wtedy, gry uda nam się dolecieć do końca trasy, posiadając co najmniej jednego pilota na pokładzie. Na końcu wyprawy następuje podliczenie strat, zdobytych pieniędzy, wymiana zasobów oraz bonusy za wygraną w wyścigu, najładniejszy ocalały statek, itd. Całość jest bardzo zabawna, szczególnie w sytuacji, gdy współgraczom odpadają kolejne elementy konstrukcji.


Podsumowując, gra oferuje kilka poziomów rozgrywki, więc nadaje się zarówno dla początkujących, jak i zaawansowanych graczy. Jedynym ograniczeniem może być fakt, że poziom graczy powinien być zbliżony - tzw. najsłabsze ogniwo może czuć się lekko wykorzystane przez współgraczy. Oprócz tego Galaxy Trucker oferuje kilka wariantów rozgrywki, które możemy dostosowywać do własnych potrzeb. Pięknie wydana, umożliwia twórcze i przyjemne spędzenie godziny czasu w gronie znajomych. Najlepiej gra się we cztery osoby - we dwie po prostu łatwiej zbudować statek (dalsza rozgrywka nie zależy od liczby graczy). Gra oferuje liczne warianty i możliwości, o których nie mogłem wspomnieć w niniejszej recenzji (z powodu braku miejsca, a także aby nie psuć niespodzianki). Do tego cena 60 złotych wręcz zmusza nas do zakupu tego tytułu. Niewiele jest gier oferujących tak wiele za tak niewiele! Pozostaje mi życzyć przyjemnej rozgrywki i udanych kosmicznych wypraw.

Autor recenzji: Michał Dąbrowski












Etykiety:

Zapraszamy wszystkich chętnych!

Czy interesowałeś się kiedyś intrygami, polityką, zagadkami kryminalnymi, historią? Zastanawiałeś się, jak by to było wcielić się w Sherlocka Holemsa, D'Artagniana, czy Damę dworu Ludwika XIV, Króla słońce? LARP: Umarł Lord, niech żyje... jest opowieścią tworzoną przez graczy, którzy odgrywając swoje postaci, tworzą niepowtarzalną historię. Spór polityczny, a zarazem zagadka kryminalna, to, czy i jak zostaną rozwiązane, zależy tylko od uczestników. Każdy może znaleźć się w samym centrum wydarzeń, spróbować swoich sił w grząskiej polityce XVII Francji...

Jest to jak sztuka teatralna, z nieznanym zakończeniem, gdzie rozwiązania wymyślone i zastosowane przez graczy, są często zaskakujące dla samego twórcy i reżysera tego spektaklu...


Jak zagrać? Zgłoś się pod adres aratarn@gmail.com

Sami sprawdźcie, czym baciarnia różni się od zwykłych herbaciarni. Ale to kwestia tego, czy wystarczy Wam samo rozmawianie, picie, jedzenie i granie, czy wolicie jak u nas: rajdać, kirzyć, szamać i szpilać.*

Powyższy opis wskazuje na to jak interesującym miejscem jest Baciarnia Dzieła Zebrane, które każdy gracz powinien poznać i zaznaczyć je na mapie Warszawy. Ta herbaciarnia to niezwykle klimatyczny lokal znajdujący się w podziemiach Kościoła p.w. Św. Augustyna na ul. Nowolipki 18. Wystarczy wejść od ul. Dzielnej, zejść po schodach i znajdujemy się w XIX wiecznych ceglanych piwnicach, wśród różnych „zebranych” mebli. W miejscu, w którym można napić się pysznej herbaty, zjeść domowe ciasto, obejrzeć ciekawy film oraz – co dla nas jest niezwykle istotne – zagrać w jedną z licznych gier planszowych. Myślę, że każdy znajdzie wśród dostępnej tutaj kolekcji gier interesujący tytuł, do których niewątpliwie należą:

  • Carcassonne + dodatki: Karczmy i Katedry, Księżniczka i Smok, Wieża;

  • Osadnicy z Catanu + dodatek Miasta i Rycerze;

  • Puerto Rico;

  • Scrabble;

  • Mali Powstańcy;

  • Wilki i owce;

  • i wiele innychlista gier dostępna jest na stronie http://baciarnia.pl/gry.php

Zasady gier przystępnie wytłumaczą nam osoby prowadzące Baciarnię. Jest to miejsce, do którego można przynieść również swoje gry i bez żadnych przeszkód w nie zagrać.

Jedynym minusem jaki dostrzegam rzadkie godziny otwarcia: piątek, sobota 18.30-23.00, niedziela 20.30-23.00 oraz dosyć niska temperatura. :)

Baciarnia jest miejscem, do którego na pewno warto się wybrać. Nie tylko po to, żeby zagrać, ale również odpocząć od gwaru wielkiego miasta. Więcej informacji o tym miejscu znajdziecie na stronie: http://baciarnia.pl/



*
http://baciarnia.pl/idee.php

Autorką artykułu jest Prezez MKN Ludus Joanna Szymańska


Etykiety:

Pędzące żółwie to tytuł gry znanego projektanta gier logicznych, Reinera Knizi. Podczas rozgrywki wcielamy się w postać jednego z kolorowych żółwi, celem którego jest dotarcie do pola sałaty na drugim końcu toru wyścigu. Rywalizujemy oczywiście z innymi graczami/żółwiami. Prosty cel - wydawać by się mogło, nic nadzwyczajnego. Jednak fakt, że nie znamy kolorów żółwi przeciwników, zaś żółwie mogą wskakiwać sobie na plecy, znacznie komplikuje rozgrywkę. Gra przeznaczona jest dla 2-5 graczy w wieku powyżej 5 roku życia. Przejdźmy zatem do opisu gry.


Po otwarciu skromnie wyglądającego pudełka, w środku odnajdujemy planszę przedstawiającą tor wyścigu składający się z 10 pól, 6 drewnianych figurek żółwi w sześciu kolorach, 6 żetonów żółwi (i jeden zapasowy) oraz zestaw 52 kart akcji. W pudełku nie zabrakło również instrukcji. Jak na grę dla najmłodszych przystało, jest ona krótka i klarowna, po jednokrotnym przeczytaniu zasad można przystąpić do rozgrywki. Początkowo każdy z graczy losuje kolor swojego żółwia, nie ujawniając informacji współgraczom. Potasowany stos kart akcji tasujemy i rozdajemy każdemu po 4 karty. Wszystkie żółwie ustawiamy na polu startowym i możemy już przystąpić do właściwej rozgrywki. Gra rozgrywana jest w turach. Każdy z graczy wykonuje jedną akcję, korzystając z karty posiadanej w tali, którą po użyciu odkłada na stos kart odrzuconych. W ramach swojej akcji może poruszyć żółwia w określonym bądź dowolnym kolorze o jedno lub dwa pola do przodu, jak również przesunąć do przodu ostatniego z żółwi w wyścigu, zależnie od posiadanych kart. Po wykonaniu ruchu dobieramy kartę ze stosu tak, aby mieć ich zawsze cztery w talii. Przesuwać można pionek swój, jak również przeciwników, co znacząco komplikuje zabawę. Ponadto gry jeden z żółwi pojawia się na polu, które nie jest puste, wskakuje na plecy stojącego tam żółwia. Dzięki temu żółwie przesuwają się od tego momentu razem. W ten prosty sposób można zwiększyć szanse swojego żółwia w wyścigu do pola sałaty. Wygrywa oczywiście ten z graczy, którego żółw pierwszy dotrze do mety. W przypadku, gdy do mety dociera jako pierwszy pionek nienależący do żadnego z graczy, gra toczy się dalej.


Gra oferuje dwa warianty wygranej w przypadku, gdy kilka żółwi pojawi się jednocześnie na linii mety. Pierwszy dla początkujących graczy orzeka, iż wygrywa gracz, którego żółw znajduje się na samym dole stawki. Drugi, pozwalający graczom wykazać się umiejętnościami taktycznymi mówi, że wygrywa żółw znajdujący się na samej górze wieży. Widzimy zatem, że gra szybko nam się nie znudzi. Patrząc na oprawę graficzną wydawać by się mogło, że tytuł Pędzące Żółwie jest typową grą dla dzieci. Nic bardziej mylnego - również dorośli gracze znajdę tutaj pole do popisu dla swoich umiejętności strategicznego planowania, jak i oszukiwania innych graczy. Miła oprawa wizualna nie zmienia faktu, że jest to gra typowo logiczna, wymagająca od graczy solidnej porcji myślenia, zaś sama rozgrywka mimo bardzo krótkiej planszy może trwać nawet pół godziny. Jedynym elementem losowym, który urozmaica rozgrywkę, jest zestaw kart akcji, które trzymamy na ręku. Zatem jest to tytuł, który można polecić zarówno siedmiolatkom, jak i doświadczonym planszówkowiczom (jako przerywnik pośród cięższych, bardziej wymagających tytułów).


Autor recenzji: Michał Dąbrowski

Etykiety:

Moda na planszówki wraca, jednak nie każdy właściciel klubu, pubu czy kawiarni chce, aby jego klienci grali zamiast jeść, pić i wydawać wiele pieniędzy. Jak wiadomo grając często zapomina się o bożym świecie, emocjonująca rozgrywka jest o wiele ważniejsza od zamawiania kolejnych pozycji z menu. Mimo to w coraz większej ilości lokali udostępnia się gry, prowadzi cykliczne imprezy dla graczomaniaków czy chociaż nie patrzy się na nich krzywo, gdy wyciągają swoje gry. Takie wyjście „na miasto na gry” jest świetną okazją do poznania nowych planszówek, ludzi, którzy nimi się interesują. Dlatego postanowiliśmy przedstawiać Wam MPG, czyli Miejsca Graczom Przyjazne, Mamy Gry Planszowe, itp. :)

Jakie było moje zdziwienie, gdy znajomi zaproponowali mi spotkanie we wtorek w Klubie Miasto, żeby pograć w gry. Znajduje się on na Chmielnej 9A (na podwórku, nieopodal Goethe Institut). Klub ten kojarzył mi się wyłącznie z miejscem do tańczenia, posiedzenia, itp. Okazało się, że we wtorki sala, w której zazwyczaj można szaleć tańcząc na parkiecie, nagle zmienia się w miejsce, gdzie można pograć w ciekawe gry. Impreza ta nazywa się luźne granie. Jest to bardzo trafna nazwa, ponieważ atmosfera jest przyjazna, wszyscy chcą się dobrze bawić. Są osoby, które pomagają we wdrożeniu w nieznane nam gry. Należy pamiętać o tym, że jest wielu chętnych uczestników i na niektóre gry trzeba poczekać.


Było również wiele gier, w które można było zagrać. Należały do nich między innymi: Galaxy Trucker, Drzewo, Fasolki oraz gra, która na tym spotkaniu podbiła moje serce Crokinole. Jest to gra dla czterech osób. Każdy gracz ma 8 drewnianych żetonów. Jego celem jest zdobycie jak największej liczby punktów poprzez „pstrykanie” drewnianych dysków na najwyżej punktowane miejsca na planszy. Ważną zasadą jest to, że w każdym ruchu należy swoim pionkiem dotknąć żeton przeciwnika. Gra o bardzo prostych zasadach wywołała w nas wiele emocji i zaangażowania.

Jeżeli w długi zimowy wieczór wtorkowy będziecie się zastanawiać co zrobić – wybierzcie się do Klubu Miasto i pograjcie w planszówki z ciekawymi ludźmi. Więcej informacji znajdziecie na https://www.facebook.com/home.php?sk=group_121055177960679


Autorką artykułu jest Joanna Szymańska - prezes Koła

Etykiety:

"Kolejka" jest grą stworzoną przez Instytut Pamięci Narodowej (IPN). Została wydana w kwietniu 2011 i jak to za czasów komuny, była towarem reglamentowanym. Ostatnio nakład został wznowiony i udało mi się zdobyć własny egzemplarz. Jest to gra rodzinna, po trosze ekonomiczna, po trochu strategiczna. Zadaniem gracza jest ustawianie się w tytułowej kolejce celem zdobycia upragnionego towaru, który można z uśmiechem na twarzy zanieść do domu. Gra przeznaczona jest dla 2-5 graczy w wieku powyżej 12 lat.


Pierwsze co zwraca uwagę to estetycznie, a zarazem klimatycznie wykonane pudełko. Sprawia wrażenie zawiniętego w papier pakowy, jednak okazuje się być zrobione z wysokiej jakości tektury. Po otworzeniu wieka ukazuje się nam plansza do gry podzielona na dwie części (samochody dostawcze i fragment osiedla), zestaw kart, pionki w pięciu kolorach, instrukcja oraz film edukacyjny na DVD z 1983 roku przedstawiający rzeczywistość kolejkową epoki PRL oraz reportaż dotyczący tego samego tematu z punktu widzenia ludzi, którzy w tamtych czasach musieli stać we wszechobecnych kolejkach. Instrukcja jest poplamiona herbatą, ale to tylko efekt graficzny, w środku zostały objaśnione zasady gry, następnie jest opisana geneza powstania "kartek" oraz swoisty humor kolejkowy, pozwalający spojrzeć z innej perspektywy na smutną wszakże tematykę gry. Instrukcja dobrze wyjaśnia zasady gry, jedynie czasami w trakcie rozgrywki pojawiają się wątpliwości, których instrukcja nie do końca wyjaśnia. Jednak zasad nie ma zbyt wiele, a dla ułatwienia najważniejsze zostały spisane na kartach, które posiada każdy z graczy. Przejdźmy zatem do opisu mechaniki rozgrywki.

Rozgrywka jest podzielona na tygodnie, zaś każdy tydzień składa się z pięciu dni roboczych, w trakcie których wykonujemy akcje oraz soboty - tego dnia robimy porządki na planszy. Po wybraniu pierwszego z graczy kolejno ustawiamy swoich domowników w kolejkach do sklepów (RTV-AGD, odzież, kiosk, itp.) po czym dowiadujemy się, do których sklepów przyjeżdża dostawa. W tym momencie zaczyna się najciekawszy element rozgrywki, czyli kolejkowe przepychanki. Każdy z graczy dysponuje na ręku trzema kartami przepychanek (uzupełniane po każdej turze), które pozwalają mu zmienić porządek osób w kolejce, przenieść towar do innego sklepu, bądź zabrać towar "spod lady". Musimy rozsądnie gospodarować tymi kartami, ponieważ mamy ich tylko 10, więc wydanie większości w pierwszej połowie tygodnia poważnie może utrudnić rozgrywkę. W momencie gdy wszyscy gracze spasują, następuje rozliczenie osób w kolejce. Osoba, która stoi w kolejce po towar znajdujący się aktualnie w sklepie zabiera go ze sobą (tylko jeden towar!), po czym następna osoba robi to samo, jeżeli w sklepie jeszcze coś pozostało. Wygrywa gracz, któremu uda się skompletować listę zakupów, którą każdy otrzymuje po rozpoczęciu rozgrywki. Jeżeli nie udało nam się zdobyć upragnionych towarów, mamy jeszcze szansę kupić je na bazarze, gdzie występuje handel zamienny - oddając dwa dowolne produkty możemy zyskać jeden inny. Po wykonaniu wszystkich tych czynności następuje zmiana rozpoczynającego gracza, po czym wszystko przebiega tak samo, aż do soboty. Wtedy następuje uporządkowanie sytuacji na planszy, gracze na powrót dostają swoje karty przepychanek, karty dostaw trafiają do obiegu, jedynie liczba towarów na samochodach dostawczych nie ulega zwiększeniu. Trzeba się zatem nieźle napocić (nakombinować) aby zebrać wszystkie produkty z listy. W momencie gdy karty na samochodach dostawczych kończą się, następuje koniec rozgrywki. Wygrywa gracz, który był najbliżej osiągnięcia celu, a w przypadku remisu gracz z największą nadwyżką posiadanych kart zasobów.

Cała partia trwa około godziny i jest bardzo emocjonująca. Gracze wchodzą w negatywne interakcje podbierając sobie towary, zmieniając miejsca w kolejkach, co nieraz prowadzi do małych kłótni i krzyków. Szczególnie przyjemnie gra się z osobami, które pamiętają, jak same stały w peerelowskich kolejkach. Z sentymentem wspominają produkty przedstawione na kartach, które kiedyś autentycznie gościły w ich domach. Poziom trudności jest dostosowany do liczby graczy - czym więcej, tym gra staje się trudniejsza, trzeba bardziej zaciekle walczyć o karty produktów. Podsumowując, rozgrywka jest dynamiczna, przyjemna, zaś sama gra idealnie nadaje się na gwiazdkowy prezent. Zapraszamy zatem do kolejki, która ustawiła się po grę w najbliższym sklepie.

Autorem recenzji jest Michał Dąbrowski

Etykiety: